Już,niestety wspomnienia.
Dziś zmogę pokazać część prezentów dla mojej Rodziny,bo byli tacy mili,obfotografowali to co otrzymali,przysłali zdjęcia i oto są.
Głównie -jak ja to nazywam obrusy w formie patchworków,bo puki co do ocieplinki na stole nie mogę się przekonać.Ale może to błąd.
Dominuje sport walki wschodniej,bo to ich domena.
Natomiast moja siostra poprosiła o coś nie związanago ze Świetami,kolorystyka ulubiona.
Nie mogło zabraknąć serwety świątecznej.Kosztowała mnie trochę pracy,bo aplikacje przyszywane są ręcznie.Przyznam,że skorzystałam z dwustronie klejonej fliseliny,którą nabyłam w "Szmatce łatce"Naprawdę,bardzo ułatwia pracę.
Te dwa ostatnie zdjęcia oddają prawdziwą kolorystykę serwety.
Oczywiscie,wiem,że nijak sie to ma do cudeniek,które pokazuje na swoim blogu Joasia ze Swiata łat,ale ja jestem z nich zadowolona.Mam nadzieję,że Joasia tu zajrzy i udzieli cennych uwag:)
To jeszcze nie wszystko,ale pozwolicie,że będę "tforki"dawkować,bo żadna przesada nie jest zdrowa.Dziękuję za komentarze pod poprzedni postem.
pozdrawiam.
Ewa
Ewus bardzo pieknymi prezentami obdarowalas swoich bliskich...
OdpowiedzUsuń