sobota, 12 maja 2012

Mimoza

Dziś byłam na targach kwiatów w Chorzowie.Lało jak z cebra,więc przyjemność średnia,ale niedostatki pogody zrekompensowała mi mimoza czyli czułek wrażliwy.Wystarczy dotknąć listki,natychmiast je stula.Co więcej jest bardzo wybredna w jakim otoczeniu stoi.Miałam już raz mimozę,3 lata temu.Pięknie sobie rosła,bez żadnego towarzystwa.Tylko Ona do podziwiania.Ale któregoś dnia postawiłam obok niej inną roślinę.Trudno to sobie wyobrazić,ale mimoza się obraziła.Stuliła listki,wyglądała tak ,jak gdyby chciała się odsunąć gdyby było to tylko możliwe.I stała taka skulona do czasu gdy zabrałam niechciane towarzystwo. No i nie myślcie sobie,że od razu się rozwinęła,nie nie.Powolutku,jak gdyby się upewniała ,że wszystko wróciło do normy.Trochę się pogubiłam,jak ją traktować,bo w niektórych fachowych książkach piszą,że to roślina jednoroczna-takie jest moje doświadczenie),w innych twierdzą,że wieloletnia.Może ktoś ma własne doświadczenia i zechce się podzielić-będzie miło.
Widok ogólny(doniczka zdobiona decoupagem)

Widok szczegółowy

A tu ze zwinietymi listkami.
Moje cytruski prawie gotowe,czekają tylko na kontury.Myślę ,że w poniedziałek będą gotowe do dalszej drogi.Przerwa w wyszywaniu wymuszona zmianą okularów z dwuogniskowych na progresywne.Muszę się nauczyć przez nie patrzeć.
No i najmilsza dla mnie rzecz-mój blog otrzymał wyróżnienie od Mirki z bloga http://niteczkiiszpileczki.blogspot.com/2012/04/wiosna-ach-to-ty.html
Bardzo Ci Mireczko dziękuję:)
Mimo deszczu za oknem życzę udanego wypoczynku i radosnego haftowania.
Ewa


2 komentarze:

  1. nigdy u mnie nie zagoscil taki kwiatek,wiec nic na jego temat nie wiem...gratuluje Ewuniu wyroznienia i ciesze sie,ze bierzemy udzial w tych samych SAL-ach..

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda notka już trochę leciwa jeśli chodzi o blogowe życie, ale napiszę co nie co.

    U mnie mimoza stała w tłumie innych roślin od początku. W zasadzie to wiele małych mimozek w jednej doniczce tworząc gęsty las;)
    Niestety okazały się jednak jednoroczne. Po zakwitnięciu zaczęły powoli usychać...nic mi się z tym nie udało zrobić. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń